Peter Heather - Upadek Cesarstwa Rzymskiego
Historia się nie powtarza, lecz rymuje?
Jak często myślisz o Cesarstwie Rzymskim? Pytanie, które szturmem wzięło media społecznościowe, niesie w sobie więcej ładunku, niż można byłoby sądzić. Bo poza tym, że my wszyscy, w cywilizacji zachodniej, jesteśmy z Rzymu - z naszą kulturą, instytucjami, obyczajami - to dodatkowo, wiele z naszej dzisiejszej, zwłaszcza europejskiej sytuacji politycznej, zaczyna przypominać Rzym schyłkowy.
Jest to wiedza jakoś tam podskórnie odczuwana. Tu i ówdzie takie porównania przebijają z debaty publicznej, ale są chyba traktowane, jako inteligenckie dzielenie włosa na czworo. Trzeba więc o upadku Cesarstwa czytać, by wyrobić sobie w tej sprawie własne zdanie i wreszcie, by szukać w nim przestróg i wskazówek.
Opracowanie Heathera jest w tej kategorii książką wybitną. Nie ma tutaj miejsca pisać o tym szerzej, ale całe tło społeczno-polityczne Rzymu w IV i V wieku, zostało odmalowane przez autora po mistrzowsku. Nierzadko śledzimy poczynania konkretnych, wymienionych z imienia postaci w tamtejszej hierarchii społecznej, odkrywając w drobnych niuansach ich życia głębsze prawdy o strukturze tego imperium i pęknięciach pojawiających się na jego fundamencie.
Heather musiał oczywiście zabrać głos w debacie o tym, czy o upadku Cesarstwa przesądziły czynniki wewnętrzne czy zewnętrzne i zdaje się tutaj stawiać zdecydowanie na te drugie. Wydarzeniem przełomowym w tym względzie było pojawienie się na stepach Eurazji nowej potęgi - Hunów. W tym miejscu historyczni sensacjonaliści odnajdą coś dla siebie. Największą rewolucją jaką ten lud wniósł do swoich poczynań była bowiem unikalna konstrukcja łuku, pozwalająca na jego znacznie większy zasięg. Czy to znaczy, że Rzym upadł przez pojedynczy, inżynieryjny przełom w budowie broni? Pod naporem Hunów na ziemie Cesarstwa zaczynają napierać inne barbarzyńskie, germańskie ludy, szukając tam schronienia. W ten sposób rusza domino.
Barbarzyńcy, którzy w ostatecznym rozrachunku przyczynili się do upadku Cesarstwa, nie byli zjawiskiem przypadkowym, ale „produktem” polityki Rzymu. Handlu, najemnictwa, asymilacji. Ta paralela ze współczesną Europą jest aż nadto jaskrawa. I takich porównań, których autor nie sufluje, ale musimy wyprowadzić je sami, jest w tej książce sporo.
Warto się w nie zagłębić.



