📖9/2023 Andrzej Dragan - Kwantechizm 2.0 // 3 refleksje z bańki informacyjnej
3 refleksje z mojej bańki informacyjnej:
1. Rewolucja AI. Jesteśmy w momencie przełomowym technologicznie zaczyna brzmieć jak żart tysiąckrotnie powtarzany przez Waszego teścia na niedzielnym obiedzie. Nie da się tego jednak ująć inaczej. Trudno porównać wydarzenia ostatnich tygodni do jakiegokolwiek innego okresu historycznego. Może wynalezienie druku? W jakiejś mierze do rewolucji przemysłowej, ale tamta była rozłożona na dekady. Zupełnie trywialne określenie, że "nie nadążamy" za tempem zmian, ma w tym wypadku racjonalne i silne podstawy. Warto zwrócić uwagę, że zaledwie liznęliśmy możliwości rozwiązań zbudowanych na chatach GPT-3 i GPT-3.5, a OpenAI już zdążyło przeprowadzić premierę GPT-4.
Odnoszę wrażenie, że gdybyśmy dzisiaj wszyscy umówili się, że nie rozwijamy dalej tych wielkich modeli językowych (do czego w mijającym tygodniu namawia w liście otwartym ponad setka prominentnych ekspertów w dziedzinie sztucznej inteligencji, ale też m.in. Elon Musk), to i tak przez najbliższe lata powstawałyby na ich podstawie rewolucyjne rozwiązania przemysłowo-biznesowe. Poniekąd można porównać to do impulsu, jaką dla aplikacji mobilnych było stworzenie iPhone’a. Na tym podglebiu powstało przez lata nie kilka firm, a cała gospodarka. Czy ta platforma aż tak bardzo zmieniała się przez pierwsze lata działania? Oczywiście, sporo było niewielkich poprawek, ale wydaje się, że przyspieszenie jakie widzimy w AI to przeskok z iOS 1.0 na iOS 10.0 na przestrzeni 3 miesięcy. Grubo.
Tyle po stronie biznesowej i życia codziennego. Równolegle na dobre ruszyła debata o zagrożeniu stworzenia superinteligencji. Po czasie jeszcze bardziej doceniam książkę Nicka Bostroma w tym temacie, o której więcej pisałem w ubiegłym roku tutaj. Osobiście stoję oczywiście po stronie „doomsday”. Jeśli mielibyście w tym temacie zapoznać się z jedną rzeczą, to niech to będzie wywiad z Eliezerem Yudkowsky’m jaki przeprowadził Lex Fridman (prowadzący nie dźwignął tego podcastu, ale rekompensuje to z nawiązką gość):
2. Nie milknące przetasowania w stosunkach międzynarodowych. Ruch Chin na bliskim wschodzie, czyli zaskakujący patronat nad ponownym nawiązaniem stosunków dyplomatycznych przez Iran i Arabię Saudyjską zastał wszystkich z rozdziawionymi ustami. Amerykanie zrobili dobrą minę do złej gry i wyrazili nadzieję, że misja chińska zakończy się długotrwałym pokojem. Jeśli tak będzie, to w tym regionie zmienia się kompletnie paradygmat. Odkąd pamiętam, wszystkie wydarzenia były tam napędzane saudyjsko-irańską rywalizacją, przy mniejszym i większym udziale USA i Izraela. Powstanie i walka z państwem islamskim, wojna syryjska, finansowanie ataków na Izrael przeprowadzanych przez Hezbollah, zabójstwo Sulejmaniego w Iraku, wojna w Jemenie itd. Nie wolno zapominać, że obok różnic politycznych, Iran i Arabię Saudyjską dzielą też dwie odmiany islamu - radykalny sunnityzm na półwyspie arabskim i szyityzm w państwie perskim.
Arabia Saudyjska zdaje się odchodzić od bliskich stosunków z USA. Mohammad bin Salman z jednej strony nie może wybaczyć Bidenowi pryncypialnego podejścia do sprawy zabójstwa Dżamala Chaszukdżiego, wyrażanego wielokrotnie jeszcze w czasie kampanii wyborczej (oczywiście Trump miał w tej sprawie przeciwne zdanie), z drugiej dobrze wiemy, że te osobiste animozje nie miałyby żadnego znaczenia, gdyby nie to, że Saudowie mają po prostu dobrego nosa i wyczuwają zmieniający się w światowych stosunkach polityczno-gospodarczych wiatr. A ten aktualnie zaczyna wiać z Pekinu. Czy materializuje się przepowiednia o ponownej zdradzie domu Saudów? Czy doprowadzi to do upadku dolara jako światowej waluty rezerwowej? (Pisałem o tym więcej przy recenzji Changing World order Raya Dalio tutaj) Kolejne kraje odchodzące od rozliczeń w amerykańskich "zielonych" zdają się być tego pierwszym symptomem.
Chiny na fali bliskowschodniego sukcesu chciały zagrać rolę akuszera pokoju także w sprawie Ukrainy. I trzeba powiedzieć, że zarówno w ostatnich tygodniach, kiedy przedstawiły plan pokojowy, jak i podczas wizyty w Moskwie i zaraz po niej, wszystko wskazywało na to, że ta śmiała szarża się powiedzie. Widać jednak, że Władimir Putin nie jest pierwszym lepszym "chłopcem w krótkich spodenkach". Paternalistyczne zachowania Chińczyków odebrał jako krok za daleko i postanowił ugryźć partnera tak, żeby go zabolało. Ogłosił więc rozmieszczenie broni atomowej na Białorusi, co zapewne musiało rozwścieczyć Xi Jinpinga. Ten bowiem od początku ukraińskiej wojny mocniej angażował się w sprawę właściwie tylko w momentach, kiedy chciał wymusić nuklearną deeskalację. Chińczycy posiadający znacznie mniej głowic niż Amerykanie i Rosjanie zdają sobie sprawę, że nie mogą dopuścić do proliferacji i odtabuizowania tej broni w przededniu możliwego konfliktu na Pacyfiku.
3. Tymczasem w krajowej polityce wszyscy zaskoczeni popularnością Konfederacji i Sławomira Mentzena. Jak do tego doszło? Przez środowisko wolnościowe przetoczyło się w ostatnich 30 latach grono niezwykle inteligentnych i sprawnych politycznie ludzi, którzy potem ułożyli sobie kariery gdzie indziej. Często ich ideowość i wysiłek tonęły na ostatniej prostej przed wyborami po jakiejś wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego o niepełnosprawnych, albo kobietach. Z drugiej strony zachodziło podejrzenie, że postulaty tych niewielkich partii (było ich sporo - UPR, KNP, Korwin, Wolność, Nowa Nadzieja…) nigdy nie przebiłyby się do mainstreamu bez takich kontrowersyjnych, ale nośnych medialnie afer. Nad środowiskiem wisiało więc pytanie - czy ruch wolnościowy bez Korwina upora się wreszcie ze swoim szklanym sufitem? Pozytywna odpowiedź na powyższe to pierwszy element aktualnej popularności.
O drugim najmądrzej wypowiedział się mój twitterowy ulubieniec - Leszek Balcerowicz (który jest popularyzatorem tweeta "celne" pod szursko-szalonymi wezwaniami najbardziej zagorzałych zwolenników opozycji, do wszelakich rozliczeń z PiSem, nie wyłączając z tego rękoczynów)
Były minister finansów i szef NBP zadał nomen omen celne pytanie, na kogo ma zagłosować osoba o liberalnych gospodarczo poglądach? Wszystkie partie politycznego mainstreamu, na PiSie zaczynając, przez KO, PSL i Hołownię, a na Lewicy kończąc, prześcigają się w etatystycznych pomysłach, drenujących publiczny budżet, oraz kończących się zapewne dalszym wzrostem podatków.
Mogę tylko przyklasnąć. To, że PiS jest partią gospodarczo socjalistyczną nikogo nie powinno dziwić. To nawet nie jest jakaś szczególnie polska specyfika. Silny wątek socjalny jest obecny w DNA partii chadeckich, a za taką należy uznać formację Jarosława Kaczyńskiego. Coś niesamowicie niedobrego stało się natomiast na przestrzeni lat z PO i Donaldem Tuskiem. Co prawda już pod koniec rządów Platformy, jej lider dał głośny wywiad, w którym określił się jako socjaldemokrata, ale aktualnie składane propozycje, oraz ogólna retoryka przesuwają tę formację na lewicę już chyba na stałe.
Pytanie Balcerowicza można więc jedynie twórczo uzupełnić: na kogo ma zagłosować osoba, która ma liberalne gospodarczo poglądy, ale nie jest antyszczepionkowcem, narodowcem, fundamentalistą religijnym, zwolennikiem polexitu lub rusofilem? Czy tematy te zostały schowane przez partię Mentzena i Bosaka na chwilę, czy też korekta linii partyjnej jest długotrwała? Tym samym wracamy do kwestii egzotycznego w mojej ocenie mariażu środowisk wolnościowych z narodowymi. Nie przestaje mnie zastanawiać, co łączy liberalizm gospodarczy i dążenie do państwa minimum z ideami nacjonalistycznymi i religijnymi?
Wszystkie te rozważania o sile Konfederacji mogą nie mieć już znaczenia, bo Mentzen, w starym dobrym stylu partii korwinowskich postanowił pod koniec tygodnia uruchomić protokół 4% i dał szeroki wywiad, w którym popisuje się pomysłami na wprowadzenie nierozerwalnego ślubu cywilnego, oraz usprawiedliwia klapsy dawane dzieciom. Janusz Korwin-Mikke pęka z dumy. Ciekawe, kiedy z cienia wyłoni się Grzegorz Braun i aresztuje jakąś choinkę.
Mimo wszystko - nareszcie ktoś zaburza przebrzydłą wojnę PiS-PO. Obserwujemy!
Trzy opisane wyżej, śledzone przeze mnie tematy toczą się w zupełnym oderwaniu od siebie. Pomimo ewidentnej gradacji ich wagi. Gracze nie wiedzą o swoim istnieniu. Nasze wewnętrzne polityczne wojenki mogą nie mieć żadnego znaczenia w obliczu wielkich geopolitycznych przesunięć. Systemowa wojna prawdopodobnie zmiotłaby nas z planszy. Jednocześnie - przetasowania w stosunkach międzynarodowych, poniekąd XIX wieczne, nijak się mają do egzystencjalnego zagrożenia, jakim może być zbudowanie sztucznej superinteligencji. Jacek Bartosiak, którego cenię za wiele rzeczy, dosyć trafnie wskazuje, że politycy często nie mają nic do powiedzenia, bo gra odbywa się na znacznie większej, geopolitycznej planszy, na której oni są tylko pionkami. Zarysowaliśmy więc dziś 3 takie plansze. Na których pionki niższego rzędu zdają się zupełnie nie zauważać swojej zależności od sił wyższych.
Na razie gra muzyka! Co będzie, kiedy przestanie?
Teksty z mijającego tygodnia:
Jędrzej Bielecki - V Republika przestała działać (Rzeczpospolita)
Premier Netanjahu przyparty do muru - Piotr Jendroszczyk (Rzeczpospolita)
It’s Time to Bring Back the Polish-Lithuanian Union (Foreign Policy)
In Sudden Alarm, Tech Doyens Call for a Pause on ChatGPT - (WIRED)
Chiny uratowały 22 kraje przed bankructwem. Cena jest wysoka. (Rzeczpospolita)
Bogdan Góralczyk - Dwie wizyty: Gra o Tajwan (Rzeczpospolita)
Materiały z YouTube:
Sam Altman: OpenAI CEO on GPT-4, ChatGPT, and the Future of AI | Lex Fridman Podcast #367
Antoni Opaliński i Jacek Bartosiak o książce "Najlepsze miejsce na świecie" i o dylematach władzy
Gra Imperiów #37- Szewko&Pyffel. Rosja podbija stawkę wobec Chin? Ciemne
Andrzej Dragan i rewolucja teorii kwantowej. Znów głośno o zuchwałym fizyku z Polski (WP)
Podcasty:
Książka:
9/2023 Andrzej Dragan - Kwantechizm 2.0 (recenzja poniżej)
Czy pamiętacie co jedliście jutro na śniadanie? To jeden z niezwykłych paradoksów ilustrujących zagadkowość kwantowego świata, który sparafrazowałem od autora Kwantechizmu. Poza przewrotnym, ale niezwykle trafnym tytułem jest to po prostu świetna książka. Napisana z polotem i humorem. Pełna lekkiego, anegdotycznego ładunku, ale też sporej dawki specjalistycznej wiedzy z dziedziny fizyki.
Mówi się, że zdrowym ćwiczeniem dla naszego mózgu byłoby używanie od czasu do czasu niewiodącej ręki do wykonywania codziennych czynności. Choćby szczotkowania zębów. Czy będziemy robić to równie dobrze jak właściwą? Zapewne nie, ale nie w tym rzecz. Próbujemy czegoś nieintuicyjnego. Robimy wycieczkę w niezbadane. Podobnie podchodzę do książki Andrzeja Dragana. Czy wszystko zrozumiałem? Na jakimś powierzchownym poziomie wydaje mi się, że sporą część tak. Nie przeszłoby to jednak jakiegokolwiek stress testu. Mimo to, było to świetne ćwiczenie dla mojego, nieprzyzwyczajonego do takich treści umysłu.
Gratuluję profesorowi Draganowi świetnej książki, która na pewno spopularyzuje jego dziedzinę nauki. Przy okazji życzę mu, aby samemu lub wraz z Arturem Ekertem odebrał niebawem Nobla z fizyki. Choć w jednej z kwantowych perspektyw on.. już go odebrał!