8/2022 Maciej Lorenc - Czy psychodeliki uratują świat?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć autor, w rozmowach z dwudziestoma naukowcami, akademikami i praktykami. Tylko pozornie są to wywiady z pionierami, bo ta dziedzina medycyny wydaje się być bardziej utracona, niż nieodkryta. Restrykcyjna polityka antynarkotykowa rozpoczęta w latach 70 zatrzymała wcześniejsze obiecujące eksperymenty z tymi substancjami. Dziś przeżywają one renesans.
Tego typu wzmożenie nie zawsze jednak służy sprawie. Co kilka lat przychodzi moment, kiedy rodzina jakiś substancji staje się tak modna, że jest przedstawiana jako panaceum na pełen przegląd schorzeń i zaburzeń. Ta bolączka dotknęła w pewnym momencie konopie. CBD jest dziś wykorzystywane już chyba nawet w olejkach intymnych. Wydaje się, że wiele przypisywanych tej roślinie cech jest niczym innym niż sprawnym marketingiem. Czy podobna rzecz ma się do psychodelików?
Jakaś część nas bardzo nie chce, żeby to była prawda. Nie chodzi nawet o gówniarskie podniecenie, że teraz będzie można legalnie spożywać narkotyki. Po prostu, z jednej strony tęsknimy za niesłusznie porzuconą medycyną naszych przodków. O ile wspanialej jest czerpać lekarstwa z natury, niż z laboratorium! Dla innych przeważający jest aspekt oddolnej i demokratycznej dostępności psychodelików. Psylocybiny nie da się opatentować. Na tej branży bardzo trudno będzie więc położyć łapę wielkim koncernom farmaceutycznym. Jest więc zaklęty w tym jakiś imperatyw rewolucyjny, czy antykapitalistyczny. Wreszcie, skoro ma to być lekarstwo na depresję - tę zmorę naszych czasów - mówimy tu o potencjalnym rozwiązaniu problemów setek milionów ludzi. Bez względu na przesłanki, temat rozgrzewa do czerwoności debatę w psychiatrii i psychologii, a co za tym idzie, także prawną, lat 20 XXI wieku.
Przeprowadzone przez autora rozmowy na ten temat są ciekawe, choć wiele wątków się w nich powtarza. Może to dobrze - znajdujemy z kilku stron potwierdzenie niezwykle optymistycznych wniosków, dotyczących skuteczności psychodelików w terapiach depresji, PTSD, oraz uzależnień (od alkoholu i nikotyny). Dla mnie zupełną nowością były wyniki badań nad medycznym wykorzystaniem MDMA. Zawsze postrzegałem tę substancję stricte rekreacyjnie.
Książka ukazuje także i te aspekty korzystania z psychodelików. Nie gloryfikuje ich, a raczej podpowiada, jak bezpiecznie się do tego zabrać. Kilka rozmów w ciekawy sposób koncentruje się na wątkach kulturowych - m.in. stylu muzycznym psytrance i fenomenie festiwali takich jak Burning Man. Zabrakło chyba zderzenia z głosami jednoznacznie krytycznymi. Mimo wszystko polecam.