29/2021 Jordan Peterson - 12 Życiowych zasad. Antidotum na chaos
Peterson to kanadyjski psycholog i wykładowca akademicki. Można jednak śmiało określić go także, jako jednego z najważniejszych współczesnych intelektualistów. Obszar jego zainteresowań to przede wszystkim XX wieczne systemy totalitarne, oraz psychologia ideologii i religii. Seria prowadzonych przez niego wykładów dotyczących psychologicznych znaczeń opowieści biblijnych to jedna z bardziej niezwykłych rzeczy, na jakie natknąłem się na YT. Skoro już dotknęliśmy tej platformy, to gorąco polecam rozpocząć przygodę z Petersonem właśnie od wystąpień lub wywiadów, których znajdziecie tam bez liku. Szybko ocenicie, czy jest to vibe, który Wam odpowiada i chcecie pogłębić temat czytelniczo.
Przechodząc do tematu książki.
12 Życiowych Zasad, Antidotum na chaos. Tytuł, rodem z półki „top 20” w Empiku jest rzeczywiście chyba najsłabszą stroną tej niesamowitej publikacji. Zdaję sobie sprawę, że budzi skojarzenia z poradnikiem samorozwojowym klasy B. Warto jednak nie zwracać na to uwagi, bo zawartość jest na wielu poziomach arcydziełem. Autor łączy bowiem trzy aspekty - wiedzę i doświadczenie kliniczne z obszaru psychologii, historyczną i literacką wiedzę o XX wiecznych systemach totalitarnych, oraz ideologiczne i religijne podstawy naszej cywilizacji zamknięte w biblijnych opowieściach, ale także tekstach i tradycjach innych religii. Mieszanka ta jest intelektualnie wybuchowa, ale w pozytywnym znaczeniu. Potwierdza jednocześnie tezę, że najciekawsze współczesne odkrycia dokonywane są nie w wąskich specjalizacjach, a na styku kilku dziedzin nauki. Interdyscyplinarność to prawdziwa intelektualna supermoc.
Większość z 12 przedstawionych zasad znajduje pełne uzasadnienie w doświadczeniach psychologicznej praktyki autora, oraz ma niezwykle mocne umocowanie naukowe, czerpiąc przede wszystkim z psychologicznej szkoły Carla Junga. Nie ukrywam że największe wrażenie zrobiły na mnie jednak nawiązania do religijnych podstaw, skąd Peterson wywodzi ich źródło. Od razu zaznaczę, że czytałem tę książkę z pozycji ateistyczno-agnostycznych. Skłoniła mnie ona jednak do kilku przemyśleń w tej materii.
Przede wszystkim, jakże naiwni jesteśmy. To chyba nawet nie jest naiwność tylko..arogancja? Jakże aroganccy więc jesteśmy, sprowadzając krytykę religii do racjonalistycznego rozprawienia się z domniemanie „magicznymi” jej aspektami! „Niepokalane poczęcie to bzdura, więc podważa sens chrześcijaństwa”, „teoria ewolucji stoi w jawnej sprzeczności z Księgą Rodzaju, więc wybieram naukę”. Peterson rozprawia się z tym podejściem, proponując zupełnie inne, alegoryczne rozumienie biblijnych historii i przypowieści. Rozumiem, że wszyscy gdzieś tam wewnętrznie czujemy słuszność takiej interpretacji, ale czy naprawdę słyszymy tą narrację w kościołach?
Przykład tych alegorii? Intelektualista wskazuje chociażby na to, że dla ludzkości jednym z najbardziej rewolucyjnych odkryć, odróżniających nas także fundamentalnie od świata zwierząt, było zrozumienie wagi odroczonej gratyfikacji. Życie nagradza tych, którzy skłonni są poświęcić teraźniejszość na rzecz przyszłości. Praca, w wymiarze zawodowym, samorozwój, życie rodzinne, sport. Właściwie wszystkie aspekty naszej egzystencji zdają się to potwierdzać. Wydaje nam się to oczywistością, lecz autor słusznie zauważa, że nie mogło nią być od początku. Na jakimś etapie nasi przodkowie postanowili nie zjadać całego upolowanego mamuta na raz, tylko zakonserwować część zdobyczy na później. Zyskiwało na tym całe plemię. To odkrycie należało następnie skodyfikować i przekazać potomkom, co pozwoliłoby naszemu gatunkowi nie stać ciągle w miejscu, zapętlając się w tych samych odkryciach co kilkadziesiąt czy kilkaset lat. Peterson wskazuje, że biblijne przypowieści są najwyższą emanacją tych właśnie wniosków i mądrości. Historia Kaina i Abla oraz inne nawiązania do „składania ofiary” to według niego nic innego jak historie o poświęceniach i wartości odroczonej gratyfikacji. Kiedy spojrzymy tak na całość religijnych wierzeń, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie są to indoktrynerskie ideologie mające sprać nam mózgi. Dostrzegamy w nich prędzej, zamkniętą w atrakcyjnej narracyjnie całości, wielowiekową mądrość naszego gatunku. Może to trywialne, ale dla mnie był to najbardziej odkrywczy aspekt książki Kanadyjczyka. To zapewne nikogo nie przekona do religijności w wymiarze celebry, jak i mnie nie przekonało. Zwróćmy jednak uwagę na inny aspekt i wrócę tu do wspomnianej wyżej arogancji. Jeśli obedrzemy religię z celebry, przeciwko czemu jak widzicie nie protestuję, pozostawimy jednak rozumienie jej jako najwyższego dorobku wielowiekowej mądrości ludzkości, jakże aroganckie pozostaje wyrzeczenie się tych korzeni przez współczesną cywilizację? Jakże nihilistycznie to w ogóle brzmi?! Ku rozwadze.
W pozostałych aspektach, 12 Życiowych zasad nie ustępuje powyższym przemyśleniom. Cały intelektualny przekaz pisarza ogniskuje się wokół odpowiedzialności, jako wartości stojącej w społecznej hierarchii najwyżej. Każdy z nas ma tu i teraz niezałatwione sprawy i dobrze o nich wie. Napraw je teraz, żeby choć trochę zawalczyć z rosnącym w Twoim otoczeniu chaosem, mówi Peterson. Chaos bowiem pochłonie Cię i obezwładni. Cały przekaz filozofii pisarza, to nic innego, jak sumienie pukające do naszych drzwi. Nie czyta się tego przyjemnie, przynajmniej nie zawsze, ale towarzyszy temu aspekt oczyszczający, a lektura pozostawia nas bogatszymi o wartościowe przemyślenia.
Gorąco polecam.