25/2021 Wim Hof - Metoda Wima Hofa
Jeśli zastanawialiście się nad tym, kto stoi za szeroko opisywanym w mediach procederem zimowych wejść na Śnieżkę, ludzi w strojach kąpielowych, to spieszę z odpowiedzią. Wim Hof.
Jeśli ten fakt niewystarczająco zniechęca Was do poznania jego historii, to dopowiem, że jest on również seryjnym rekordzistą Guinnessa w kilku kategoriach związanych oczywiście z zimnem i wytrzymałością, m.in. w najdłuższym wolnym zwisaniu na jednym palcu. Dochodzą do tego umiejętności rozgrzewania części lub całości ciała, za pomocą siły umysłu, czy powstrzymanie zatrucia toksynami, tym samym sposobem (sic!).
No i teraz przychodzi czas na pytanie, skąd w ogóle pomysł, żeby sięgnąć po historię tego popieprzeńca? Tym bardziej, że miewam raczej alergię na pseudomedycynę, kaznodziejstwo i przytulanie do drzew. Wim Hof bliżej lub dalej towarzyszy mi jednak od czasu (jeszcze Clubhouse'owego) zapoznania się ze środowiskiem biokacherów i trendem na popychanie swojego organizmu do maksimum możliwości, oraz wydłużanie życia. I tu następuje zwrot akcji w odbiorze jego książki.
Otóż dwa podstawowe elementy przedstawionej w niej metody, czyli ekspozycja na zimno, oraz rozbudowane techniki oddechowe, nie tylko znajdują tysiące naśladowców (co samo w sobie nie miałoby takiego znaczenia - nie trudno znaleźć grupę idiotów, która zrobi cokolwiek). Przede wszystkim jednak, ich zbawienny wpływ na nasz organizm, znajduje wielokrotne potwierdzenie w naukowych badaniach i literaturze. Sporo na ten temat pisał chociażby David Sinclair w przytaczanej tu kilka tygodni temu książce. Dowody? Przy okazji ekspozycji na zimno dochodzi do wzrostu poziomu dopaminy, bez następującego po nim raptownego spadku. Efekt ten jest ewenementem wśród wszystkich sposobów na podniesienie poziomu tego hormonu, pokonując w tej kategorii m.in. czekoladę, kofeinę, kokainę, czy seks. To wyjaśniałoby ubiegłoroczny fenomen morsowania.
Techniki oddechowe to zaś nic innego jak mniej uduchowiona, powiedzmy europejska, wariacja na temat jogi, medytacji i innych zaczerpniętych z dalekiego wschodu sposobów sięgania po głębsze pokłady świadomości. Wypróbowałem przez kilka dni i bez wątpienia działają. Jednym słowem jest w tym wszystkim nieco więcej, niż mogłoby się pierwotnie wydawać. Nie zmienia to faktu, że książka to w większości historia życia autora, oraz sporo treści pod wezwaniem "złapmy się za ręce i kochajmy świat". Nie każdemu to przypadnie do gustu. Wówczas polecam sporo contentu związanego z Wimem Hofem i jego metodą, jakie można znaleźć online.