Świetny jest to reportaż i już tłumaczę dlaczego.
Jako osobę żywo zainteresowaną tematem stosunków międzynarodowych nie trzeba mnie dwa razy namawiać do sięgnięcia po opracowania z tej kategorii. Geopolityczna szachownica. Gra mocarstw. Gabinetowe rozgrywki na krawędzi wojny światowej.
Ale reportaż? Human touch z wielką polityką zaledwie w tle? Tak. W tym wypadku się to absolutnie udało.
Częściowo za sukcesem stoi termin zbierania materiałów i napisania tej książki. Maja Wolny podróżuje po Rosji już po wybuchu wojny na Ukrainie i może czynić obserwacje i konfrontować napotkane osoby z tym zmuszającym do określenia się po którejś stronie faktem.
Autorka dostarcza nam lekarstwo na powielane szeroko stereotypy i skróty myślowe na temat dzisiejszej Rosji. Osławiona, clausewitzowska mgła wojny opadła na nas tak gęsto, że niczego nie wiemy na pewno. Rzucamy się na coraz bardziej szalone propagandowe ochłapy. Pucz Prigożyna ("Pierożyna"!), przemieszczenie broni jądrowej na Białoruś, komediowe braki w rosyjskim wyszkoleniu i sprzęcie wojskowym, kuriozalne odszkodowania dla rodzin poległych żołnierzy, itd.
Gdyby się nad tym zastanowić, to nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytania.
Czy sankcje działają? Czy przeciętny Rosjanin odczuł spadek stopy życiowej po 2022 roku? Czy Putin cieszy się rzeczywistym poparciem i uwielbieniem? Czy jest to tylko obustronna gra w niedopowiedzenia ze społeczeństwem? Czy inna Rosja jest w ogóle możliwa?
O, właśnie.
Tym samym dotykamy pytania, na które chyba najszerzej odpowiada Wolny w swoim opracowaniu. I odpowiedź ta jest ostra jak cięcie skalpela. Inna Rosja nie jest możliwa. Człowiek radziecki, potomek człowieka carskiego, imperialnego, który chyba dzisiaj do tej właśnie XIX wiecznej mentalności wraca, jest zanurzony w autokratycznym systemie tak dalece, że wszystkie nasze wyobrażenia o jego demokratyzacji, można włożyć między bajki.
Autorka napotyka na swej drodze różne postawy wobec tytułowego imperium. Bezgraniczne uwielbienie. Strach. Obojętność. Służalczość. Apatia. Naiwność.
Próżno jednak szukać przykładów heroizmu i sprzeciwu.
Może to i lepiej. Tym łatwiej wybaczamy autorce podróż do tej paszczy lwa. Jakoś lżej jest po tej lekturze odczuczuwać naszą, zdeterminowaną historią, rezerwę i niechęć do tego wschodniego żywiołu. Czy zbliżyliśmy się do jego zrozumienia? "biez wodki nie razbieriosz"? Pozostawiam ocenie czytelnika.
Warto sięgnąć po reportaż Maji Wolny. Polecam.