📖19/2023 - Sławomir Sierakowski, Przemysław Sadura - Społeczeństwo Populistów
Nie zabrakło temu opracowaniu wad, ale mimo to uważam, że powinien zapoznać się z nim każdy uczestnik debaty politycznej w Polsce. Dlaczego?
Sadura i Sierakowski przeprowadzili pogłębione badania społeczne na przestrzeni kilku ostatnich lat. Lat nie byle jakich, bo po drodze wydarzyły się: pandemia, wojna za wschodnią granicą, oraz inflacja i inne turbulencje gospodarcze.
To wszystko w okolicznościach rządów PiS, rozmontowującego/reinterpretującego system liberalnej demokracji. Trudno wobec tych tragicznych często wydarzeń mówić o "szczęściu" socjologów, nie ulega jednak wątpliwości, że mieli oni okazję prowadzić swoje prace w bardzo wyjątkowym okresie.
Autorzy przeprowadzają szczegółową analizę sukcesu PiS w ostatnich ośmiu latach.
Wskazują na istnienie dwóch elektoratów tej partii - twardego jądra, związanego z partią emocjonalnie na dobre i na złe, oraz grupy wyborców cynicznych, zdających sobie sprawę z wad i przewin obozu władzy, głosujących jednak interesownie, z myślą o uzyskaniu m.in. transferów socjalnych. "Partia reformy przegrywa z partią gotówki" - piszą Sierakowski i Sadura.
Ich analiza jest wreszcie balsamem na plemienność polskiej sceny politycznej.
Panowie może nie całkiem po równo, ale na pewno bez taryfy ulgowej dla żadnej strony podchodzą do wiwisekcji dwóch walczących w Polsce obozów.
Dla każdego hard-usera Onetu, TVNu i gazeta.pl z jednej strony, a TVP, Gazety Polskiej, Sieci i innych z drugiej, będzie to terapia bolesna, ale potrzebna.
Nota bene panowie podważają podstawność bezwzględnego symetryzowania wspomnianych powyżej obozów.
Weźmy choćby ten fragment:
Pod koniec stycznia 2019 roku, krótko po pogrzebie prezydenta Adamowicza, w mediach pojawiły się wyniki prowadzonych w 2018 roku badań Pauliny Górskiej z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Wydziału Psychologii UW, z których wynikało, że wyborcy nieprawicowi bardziej dehumanizują swoich przeciwników politycznych.
„Postawy zwolenników partii opozycyjnych wobec zwolenników PiS-u są bardziej negatywne niz postawy zwolenników PiS-u wobec zwolenników opozycji - wyborcy partii opozycyjnych żywią bardziej negatywne uczucia, w większym stopniu dehumanizują i mają mniejsze zaufanie do swoich oponentów politycznych niż zwolennicy partii rządzącej". Okazało się, że zwolennicy partii opozycyjnych mają też bardziej negatywne postawy wobec zwolenników PiS-u niż wobec grup, które są najmniej lubiane w społeczeństwie polskim (to jest Żydów, muzułmanów, uchodźców, osób homoseksualnych i osób transpłciowych). Uważają przy tym, że są bardziej nielubiani przez swoich oponentów politycznych niż zwolennicy partii rządzącej. Co więcej, zwolennicy PiS-u częściej deklarują, że mają kontakt ze zwolennikami opozycji, niż zwolennicy opozycji ze zwolennikami PiS-u. To oznacza, że wśród wyborców PiS-u jest wiele osób, które mają jakichś znajomych z opozycji, a wśród zwolenników opozycji jest niewielka grupa osób, która ma wielu znajomych wśród wyborców PiS-u. Przypomina to dane dotyczące programów informacyjnych, że wyborcy PiS-u częściej oglądają TVN niż wyborcy opozycji TVP.
Jakąś wymówką mogłoby być, że ataki strony prawicowej mają silne podłoże ideologiczne, a niechęć elektoratu opozycji do drugiej strony nie jest motywowana mocnym przekonaniem ideologicznym, ale jest reakcją na ich wrogość. Lewica i liberałowie mogą mieć poczucie, że druga strona chce ich zniszczyć, więc próbuje dewaluować przeciwnika. Tylko dlaczego zwolennicy opozycji też uciekają się do klasistowskich, a nawet rasistowskich klisz?
I takich idących pod prąd naszym intuicjom wnioskowań autorzy się nie boją, a książka jest nimi wypełniona. To ożywcze, bo odnoszę wrażenie, że cenzura prewencyjna zaczęła w ostatnich latach towarzyszyć obydwu stronom tego boju. To nigdy nie jest zdrowe dla demokracji.
Słabe strony książki?
Stosunek treści opartej ściśle na badaniach, do tej będącej ich interpretacją, oraz luźnym strumieniem świadomości, wynikającym po części z przekonań autorów, a może też z jakiejś praktyki, o której wprost nie wspominają. Powyższe sprawia że nie jest to opracowanie stricte naukowe i w pełni obiektywne. Sporo tutaj wycieczek czerpiących z jednej strony z filozofii politycznej, nauk humanistycznych i psychologii. Z drugiej zahaczających o lewicową indoktrynację, w miejscach gdzie ex-catedra panowie wygłaszają nauczanie o idealnym modelu społeczno-politycznym.
Wszystko to brzmi bardzo profesjonalnie, ale po głębszym zastanowieniu podpinam sporą część tej argumentacji (choćby wycieczki do literatury F. Dostojewskiego) pod swoisty intelektualny popis.
Sporo autorzy poświęcili miejsca na udowodnienie, że co prawda populizm święci triumfy na całym świecie, ale to w Polsce i szerzej w Europie Środkowej stanowi on najpoważniejsze zagrożenie, ze względu na znikome doświadczenia liberalne naszych społeczeństw i co za tym idzie, słabe umocowanie instytucji liberalnej demokracji w tychże. O czym zaświadczają przywoływane w pracy badania wskazujące na niskie zaufanie społeczne w naszym regionie.
Nie mogę się z tym do końca zgodzić.
Można przytoczyć tutaj chociażby przypadek brexitu. Myślę, że populizm znalazł w tej decyzji znacznie donioślejsze konsekwencje społeczno-polityczne niż jakiekolwiek wydarzenie z 8 lat rządów PiS w Polsce, a mówimy tutaj o Wielkiej Brytanii - państwie nie tylko Zachodu, ale liberalnego “rdzenia” tegoż.
A co z Trumpem? Przecież ta historia jeszcze się nie zakończyła. Czy autorzy będą nadal podawać USA za wzór skutecznej instytucjonalnej obrony przed populizmem, jeśli wygra on wybory w 2024 i sam ułaskawi się z wyroków skazujących w licznych procesach, które właśnie się rozpoczynają?
Argumenty Sadury i Sierakowskiego są zręcznie dobrane pod tezę, ale w mojej ocenie nie zawsze wytrzymują zderzenie z rzeczywistością.
Tym samym dotykamy kolejnego elementu dwuznacznego w tym opracowaniu, a mianowicie zawężenia kategorii populistów na polskiej scenie politycznej zaledwie do PiS. Jak by nie czytać tej książki, nie da się jej odebrać inaczej. Jest to zręczny zabieg, mający czytelnikowi skalibrować odpowiednio optykę, jednocześnie jednak zupełnie chybiony.
Patrząc na trwający festiwal obietnic wyborczych, ze strony obydwu zwaśnionych plemion, ale także Lewicy, czy Trzeciej Drogi, trzeba powiedzieć jasno - populistyczne szaleństwo ogarnęło całą klasę polityczną (otwartym pozostaje pytanie, na ile chlubnym wyjątkiem jest tutaj Konfederacja). Zachowuje się ona jak narkoman, który nie wyobraża sobie odcięcia od źródła swojego uzależnienia. Trwa wyścig na dno.
Jest więc trochę zarzutów, które można wobec Społeczeństwa Populistów wysunąć. Mimo to naprawdę warto sięgnąć po tę pozycję. Dla samego faktu odtrucia z plemiennej nawalanki, w jakiej tkwimy od 20 lat. Polecam.