17/2021 Jan Tokarski - Czy liberalizm umarł?
Krótka rozprawa o tym, że „nigdy nie oceniaj książki po okładce”, jest nie tylko dobrą metaforyczną zasadą życiową, ale też taką rozumianą wprost.
Niewielka (zaledwie 180 stron małego formatu) książeczka autorstwa Jana Tokarskiego, po którą sięgnąłem niejako w przerwie, dla nadgonienia tegorocznych zaległości czytelniczych, okazała się czymś absolutnie przeciwnym do moich oczekiwań. Bardziej niż dogłębna analiza stanu liberalizmu dzisiaj jest to bowiem filozoficzna rozprawa z tą doktryną na podstawie analizy myśli politycznej tak znamienitych postaci jak Machiavelli, Monteskiusz, Jean Jacques Rousseau, Alexis de Toqueville, Carl Schmitt.
Jeśli miałbym streścić oś myślową tej książki, to chyba w największym skrócie byłoby to zderzenie liberalizmu prometejskiego z liberalizmem sceptycznym. Ten pierwszy to górnolotne zero-jedynkowe idee, przekazywane w nieco mesjanistycznej i nieznoszącej sprzeciwu formie. Przede wszystkim zaś recepty uproszczone i mało zniuansowane do okoliczności. Ten drugi, którego oczywiście piewcą jest autor książki, to liberalizm wyważony i czerpiący z innych nurtów myśli politycznej - socjalliberalnej, czy konserwatywnej.
Praktyczny przykład gdzie to rozróżnienie jest najbardziej widoczne? Podejście do wolnego rynku i leseferyzmu. Liberalizm prometejski to wiara w wycofanie państwa jako remedium na wszystkie rynkowe bolączki. Liberalizm sceptyczny to współczesna wariacja na temat welfare state i państwa nie pozostawiającego nikogo bez pomocy jako zabezpieczenie przed zagrożeniem kompletnego chaosu.
Co o tym wszystkim sądzę? Chyba jeszcze brak mi dojrzałości, lub jak wolę myśleć - jeszcze się nie poddałem. Przedstawienie takiej myśli politycznej, gdzie niejako a la carte wybieramy części składowe jest zapewne jedyną sensowną opcją w praktyce rządzenia. Rozważamy jednak książkę z kategorii filozofii politycznej. W tym wypadku zawsze wybiorę przygotowane przez szefa kuchni, stanowiące przemyślaną całość, zamknięte menu degustacyjne. Stanowi to zawsze po prostu znacznie większą intelektualną frajdę.
Książkę polecam osobom niestrapionym wyzwaniami codzienności, o umyśle wypoczętym i lekkim niczym ptasie mleczko. Dla pozostałych będzie to stanowić katorgę, podobną jaką chwilami stanowiło i dla mnie.