📖15/2023 - Chris Miller - Wielka Wojna O Chipy
To jest po prostu dobra książka.
Czyta się ją szybko, a opowiedziana w formule chronologicznej - od drugiej wojny światowej do dzisiaj - historia branży półprzewodnikowej, chwilami trzyma w napięciu na poziomie rasowego thrillera. Nie może być inaczej, bo jak udowadnia Chris Miller, chipy to ropa naftowa XXI wieku, z tyloma samymi wątkami technologicznymi, militarnymi i politycznymi, co jej XX wieczny odpowiednik. Kontrola, lub choćby uczestnictwo w łańcuchach dostaw ich najbardziej zaawansowanych wersji to zaś cecha odróżniająca państwa mogące pozwolić sobie na grę w geopolitycznej pierwszej lidze, od tych pozostających na jej zapleczu.
Nie będę tutaj referował szczegółowo treści książki. Każdy może sięgnąć do setek bardziej profesjonalnych recenzji. Ciekawie przedstawia to materiał od Good Times Bad Times z YouTube:
Klasycznie, pozwolę sobie na kilka słów refleksji jakie wywołała we mnie ta lektura.
Refleksji będzie dokładnie dwie:
1. Dla każdego liberała, zwolennika wolności gospodarczej i równego dostępu do rynku dla każdego, bliższe wniknięcie w historię branż takich jak półprzewodnikowa, jest doświadczeniem oczyszczającym.
Oczyszczającym ze złudzeń. O ideałach klasycznego liberalizmu, o wolnej konkurencji, o równości szans, jasnych zasadach rządzących międzynarodową wymianą gospodarczą itd.
Stopień w jakim branże takie jak półprzewodniki są subsydiowane przez państwowe instytucje badawczo-rozwojowe, takie jak amerykańska DARPA, rola jaką w ich rozwoju odgrywa partnerstwo z wojskiem i rządowymi agencjami, chociażby kosmicznymi, oraz skala w jakiej roztoczony jest nad nimi polityczny parasol, przypominają nam, że "panie Areczku, dla pana jest niewidzialna ręka rynku, a subsydia i ochrona jest dla rządowych ulubieńców z innowacyjnych branż".
Ta moneta ma jednak również swoją drugą stronę. Gdyby receptą na zbudowanie prężnej, nowoczesnej technologicznie gospodarki były bowiem jedynie dopłaty państwowe, to najpierw Związek Radziecki, a współcześnie Chiny, już dawno przegoniłyby Zachód w ekonomicznym wyścigu. Doświadczenie prób budowy przez nie innowacji (o czym bardzo ciekawie opowiada Chris Miller) usiane jest jednak dojmującymi przykładami korupcji, sprzeniewierzenia miliardów środków publicznych i kompromitujących porażek.
Najlepszą taktyką przez dziesięciolecia pozostało zaś dla nich kopiowanie rozwiązań pochodzących chociażby z USA. Widzimy więc, że na osi, gdzie biegunami są z jednej strony całkowita wolność gospodarcza, a kompletny monopol państwa z drugiej, prywatno-publiczny sweet spot znajduje się gdzieś w okolicach zdrowych 3/4 jej długości. Kolejna lekcja pokory dla myślących zero jedynkowo radykałów w jakiejkolwiek materii.
Możemy protestować przeciwko publicznemu wsparciu dla budowy fabryki Intela w Polsce. Pozostaniemy ze swoją racją, a technologie, na których zbudowana będzie chociażby branża AI powstaną w tym czasie w Izraelu, na Tajwanie, czy w Korei.
2. Chiny mogą nie wyprzedzić USA.
Geopolityczny pojedynek między tymi państwami znajduje się w tle każdej ważnej światowej technologii, polityki, trendu. Sam poszukuję odpowiedzi na pytanie, czy i kiedy Państwo Środka, może przegonić Amerykę. Ciekawy głos w tej sprawie znalazłem u Raya Dalio w Changing World Order, u Nialla Fergusona w szeregu artykułów i książek, u Kissingera, Strittmatera, a na rodzimym podwórku u prof. Góralczyka. Tak naprawdę mniej lub bardziej wypowiedział się w tej sprawie każdy szanujący się publicysta.
Pojedynek ten ma również miejsce w temacie półprzewodników. I gdybym prowadził w tej kwestii tabelę, to punkty od Chrisa Millera trafiłyby raczej do kolumny "Chiny ostatecznie jednak nie wyprzedzą USA". Stoi za tym kontrola wąskich gardeł w produkcji chipów przez Zachód i jego sojuszników. Trzeba przyznać, że absolutnie fascynującym jest to, że tak trudno jest odtworzyć fabrykę jakiejś technologii fizycznej w innym miejscu na świecie.
A jednak.
Tym samym ta ropa naftowa XXI wieku staje się drugą już, obok katastrofalnej demografii piętą achillesową państwa rządzonego przez Xi Jinpinga. I muszę przyznać, że te szeroko opisane przez autora "Wielkiej Wojny o chipy" zapóźnienia w dziedzinie nowych technologii, były niezwykle ciekawym i odkrywczym dla mnie elementem tego kluczowego dla naszych czasów starcia, który sam w sobie świadczy o wysokiej wartości tej książki.
Żyjemy w mediosferze wypełnionej obrazkami chińskiego cudu gospodarczego i technologicznego.
Obserwujemy w niej pociągi magnetyczne, szpitale budowane w tydzień, roje dronów zastępujących noworoc
zne fajerwerki, oraz, do pewnego momentu, przewodnią rolę firm takich jak Huawei, w przełomowych technologiach, chociażby 5G. Tymczasem USA ma jeszcze narzędzia, by dla większości z powyższych wyjąć wtyczkę z kontaktu.
Ciekawe.
Bardzo polecam tę lekturę. Warto, warto, warto.