14/2021 Henry Kissinger - O Chinach
Są przynajmniej dwa powody, dla których warto przeczytać Kissingera.
Po pierwsze „nadchodzi Chiński czerwony smok”. Rosnąca potęga gospodarcza Państwa Środka sprawia, że bardziej niż kiedykolwiek trzeba tego partnera/rywala poznać. Cywilizacja rozwijająca się od ponad 4 tyś lat, z czego większą część w kompletnej izolacji od kultury europejskiej, wykształciła niezwykłe podejście do polityki, filozofii, czy wojskowości. Trwająca już rozgrywka z Chinami odbywać się będzie na wielu płaszczyznach, a przenikliwość i przebiegłość drugiej strony, oraz dalekowzroczny sposób myślenia o konfrontacji są aspektami, na które chyba nie jesteśmy kompletnie przygotowani. Sun Tzu występuje u nas w tanich podręcznikach typu „Boss 101”, tymczasem zostaniemy pożarci tymi taktykami na płaszczyźnie geopolitycznej. To właściwie dzieje się na naszych oczach.
Po drugie - aspekty historyczne. W Polsce mamy pewien utarty pogląd na upadek Związku Radzieckiego i komunizmu w europie śr-wsch. Niemałą zasługę w tym procesie przypisujemy oczywiście sobie - Solidarności, Wałęsie, papieżowi, Jarosławowi Kaczyńskiemu - co kto lubi. W dyskursie zachodnim podkreśla się w podobny sposób zasługi Reagana, czy Thatcher. Książka Kissingera zapewne nie pogodzi zwaśnionych stron tego mini-sporu, ale zwraca uwagę na przełomowy moment zimnej wojny, tj. nawiązanie relacji między USA i Chinami w latach 70, przez administrację Nixona i późniejsze przejście/przeciągnięcie Chin do obozu antyradzieckiego. Zmiana stron przez miliardowe społeczeństwo jest bez wątpienia cegiełką, o której nie wolno zapominać, a mam wrażenie, że w szkołach się o tym nie uczy.
Książkę gorąco polecam.