13/2022 Bolesław Prus - Lalka
Na złość wszystkim, którzy twierdzili, że jeśli nie przeczytam lektur w szkole, to już nigdy do nich nie wrócę (i kto miał rację?), dziubnąłem sobie te przyjemne 955 stron o miłości Wokulskiego do Izabeli Łęckiej. Muszę przyznać, że z ogromną przyjemnością.
Bardziej od, niewątpliwie kluczowych dla powieści wątków romantycznych, interesowały mnie - jakżeby inaczej - tematy społeczno-polityczne. XIX-wieczne stosunki klasowe w schyłkowym okresie zaborów. Relacje szlachty i mieszczaństwa. Stosunek do rosyjskich okupantów kilka lat po powstaniu styczniowym. Był to więc wgląd w uniwersum niby tak nam bliskie, w końcu stanowiące immanentną część naszej historii. Jednocześnie jakby z innej planety - tak głęboko przeorał Polskę wiek XX ze swymi wojnami światowymi, a zwłaszcza komunizmem, wywracając społeczne relacje do góry nogami i właściwie likwidując warstwę arystokratyczną. Wszyscy Ci baronowie i książęta brzmią zupełnie surrealistycznie, a akcja powieści toczy się przecież zaledwie 130 lat temu.
Ta miła lektura pozostawiła mnie z wieloma przemyśleniami, ale jedno z nich towarzyszy mi ostatnio w nawiązaniu do wszystkich czytanych książek. Taki to też, być może nieświadomie ich dobór? Jest to bolesny wniosek o polskiej szlachcie i katastrofie którą sprowadziła na Rzeczpospolitą. Swoim rozpasaniem, awersją do uznania innych warstw społecznych, obrzydzeniem jakim obdarzała przez wieki jakąkolwiek działalność zarobkową. Kłótliwością. Przeświadczeniem o nieomylności. Z jednej strony to niezbyt odkrywcza konstatacja, z którą oswajamy się już podczas szkolnych lekcji historii. Jednak jest to znacząco bardziej dojmujące po głębszym wniknięciu w temat. Ostatnio zrobiłem to od strony beletrystycznej jak i stricte historycznej.
Zastanawiam się na ile ten żywioł jest obecny w naszej tkance społecznej do dziś, lub może się w pewnym momencie odrodzić? A może jak to często bywa - wcale nie byliśmy w tej materii specjalnie wyjątkowi, powyższe cechy można znaleźć wśród elit wielu państw świata, a o naszym upadku zadecydowało przekleństwo położenia geopolitycznego, definiowane przede wszystkim geografią? Jest to coś co amatorsko, być może nieco maniakalnie badam. Nie tyle dla empirycznego dowiedzenia jednej bądź drugiej racji, co chyba jest w tym wypadku niemożliwe. Po prostu to pytanie nie daje mi spokoju i próbuję wyrobić sobie na ten temat jednoznaczne zdanie.
Wreszcie, refleksja na koniec. Zerkając na setki przypisów, wskazujących wszystkie fragmenty dzieła Prusa wykreślone przez carską cenzurę na etapie publikacji - jakże rzadko doceniamy tak trywialne sprawy, jak chociażby możliwość swobodnego pisania i czytania w ojczystym języku?
Polecam wszystkim tę podróż w czasie.