11/2021 Anne Applebaum - Zmierzch Demokracji
Muszę przyznać, że jestem srogo zawiedziony. Po tak renomowanej autorce, laureatce nagrody Pulitzera spodziewałem się wnikliwej analizy stanu demokracji na świecie AD 2021, tuż po brexicie, Trumpie i w środku największej od 100 lat pandemii. W zamian otrzymałem wnioski wywiedzione z osobistych doświadczeń towarzyskich autorki w najbardziej znienawidzonej przeze mnie formie, czyli od szczegółu do ogółu.
Generalnie trudno pozbyć się wrażenia, że dziennikarka dokonuje za pomocą książki jakiś prywatnych rozliczeń. Applebaum zagłębia się bowiem w rys ideologiczny i meandry drogi politycznej kilku postaci w Polsce, Wielkiej Brytanii i USA. Jedną z nich jest chociażby Jacek Kurski. Na podstawie zmiennej i często sprzecznej drogi politycznej tych osób, próbuje wyprowadzić jakieś szersze, filozoficzne wnioski związane z tytułem książki. Doszukuje się wyższych motywów stojących za podejmowanymi przez te osoby decyzjami.
Obawiam się, że prawda jest dużo brutalniejsza niż może jej się wydawać. W 99% tych przypadków za ich decyzjami stoją bowiem oportunizm, karierowiczostwo i chęć płynięcia na politycznej i biznesowej fali. Analiza historii politycznej przynależności takich osób ma dla mnie taki sam sens jak analizowanie drogi znanej nam wszystkim Magdaleny Ogórek. Naprawdę ktoś chce to przepracowywać? Jakie niby trendy społeczne za tym stoją? Jaka filozofia? Ktoś łudzi się, że pewnego dnia taka osoba budzi się zmieniając poglądy polityczne o 180 stopni? Applebaum zdaje się tego nie zauważać i z uporem tropi nieistniejący wzór zachowań oraz intelektualne paralele z odleglejszą historią. Po co? Albo jest to książka pisana pod tezę, albo autorka odleciała.
Jestem zły. Jestem zły, bo temat jest nieprawdopodobnie wdzięczny i głęboki.
Czy za odwrotem od demokracji stoją kryzysy 2008 i 2020? Czy wpływają na to media społecznościowe i techno-giganci? Wzrost potęgi Chin? A może zachód osiadł na laurach po osiągnięciu wymiernego sukcesu gospodarczego i wszyscy po prostu zmiękliśmy? Odpowiedzi na te pytania nie znajdziecie w książce Anne Applebaum. Znajdziecie kronikę towarzyską elit dziennikarsko-politycznych.
Z poprowadzonej przez nią narracji, w podsumowaniu przebija się bezwzględna krytyka dla ostrych podziałów społecznych na zachodzie. Jakie proponuje remedium na ten antagonizm? Więcej poczucia wyższości i wyszukanych epitetów wobec drugiej strony.
Jestem absolutnie przekonany, że to droga na manowce. Chyba właśnie to, jako człowieka najczęściej szukającego kompromisu i zrozumienia drugiej strony, oburza mnie w tej książce najbardziej. To po prostu polityczna broszura jednej ze stron sporu. Szkoda.